Intencje modlitewne Rycerstwa Niepokalanej na Rok 2024
Abyśmy w liturgii Kościoła dostrzegali znaki zbawienia i współczesnemu światu dawali świadectwo chrześcijańskiego życia na wzór św. Maksymiliana.
Styczeń, Luty
Styczeń: Aby chrześcijanie, w każdych warunkach byli budowniczymi pokoju, dając światu świadectwo ubóstwa i pokory.
Luty: Aby Niepokalana Dziewica przez modlitwę i pokutę prowadziła nas do swego Syna, Jezusa.
Początek roku kieruje nasz wzrok jako rycerzy Niepokalanej na Maryję - Matkę Boga. W dniu tym jest też obchodzony Światowy Dzień Pokoju.
Budowniczowie pokoju
Ludzie spoza Kościoła życzą sobie w tym dniu dbałości i wysiłku podejmowanego w celu zachowania pokoju na świecie, aby żaden człowiek nie cierpiał już z powodu konfliktów zbrojnych, ataków terrorystycznych i przemocy.
Jednak chrześcijanie sięgają w tej refleksji do głębszych pobudek, ponieważ - według nauczania Chrystusowego - to Jego uczniowie mają być budowniczymi pokoju.
Jak ja, szary człowiek, od którego niewiele zależy, może budować pokój na świecie?
Odpowiedź jest dość prosta: zachowując pokój serca. Jak go zachować?
Mnie uczono, że czyste serce i łaska uświęcająca pomagają w tym, aby być człowiekiem spokojnym, łagodnym, aby dawać "świadectwo ubóstwa i pokory". Nie oznacza to wcale bycia tak "biednymi, opiłowanymi i zdeptanymi", jakimi niektórzy chcieliby katolików widzieć. Naszą misją jest, aby w każdych warunkach przyjąć, zaakceptować i praktykować ubóstwo pretensji i wymagań od wszystkich innych wkoło. Bo tylko pokorne zachowanie prowadzi do harmonijnego obcowania z otoczeniem, kiedy to nie roszczę już sobie pretensji, aby być wywyższanym czy docenianym. Oznacza to kres wewnętrznej wojny człowieka i narodziny spokojnej akceptacji własnej wartości, która pochodzi z miłości Boga Ojca do swojego dziecka.
Mimo niesprzyjających warunków rycerz Niepokalanej nie tylko ma budować, ale także i walczyć o ten fundament, którym jest pokój serca. Pomaga w tym także ubóstwo materialne, do którego jesteśmy wezwani przez takie cnoty, jak: umiarkowanie w używaniu rzeczy oraz hojność względem tych, którzy mają mniej.
Różaniec i pokuta
Pismo Święte wskazuje, że korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniądza. To zniewolenie chciwością rozwala jednostki, małżeństwa, wspólnoty i narody. Z pomocą w pokonywaniu słabości człowieka przychodzi Niepokalana z Lourdes, której wspomnienie obchodzimy 11 lutego.
Jako rycerze Niepokalanej powinniśmy przez spowiedź, Komunię i wzbudzenie pragnienia odpustu zupełnego przygotować się na te szczególne święta maryjne, które będziemy obchodzić 1 stycznia (uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki) i 11 lutego (wspomnienie NMP z Lourdes).
Maryja z Lourdes prosiła także o Różaniec i pokutę, bo one pozwalają nam zbliżyć się do Jezusa.
Myśleć po Bożemu
Wielu boi się czcić Maryję, by nie "zabrać" czci Jezusowi. Jednak Biblia i Tradycja pokazują, że gdziekolwiek Niepokalana się pojawiła, tam od razu powstawał Kościół i zakwitało życie sakramentalne. Więc nie tylko nie bójmy się Jej czcić, ale chętnie Ją słuchajmy.
Warto zatrzymać się na słowie "pokuta". Nie chodzi tu o jakieś uczynki pokutne dręczące ciało. Pokuta znaczy nawrócenie. Z czego mamy się nawrócić? Kiedy Jezus mówi "nawracajcie się", oznacza to tyle, co: "zmieniajcie swoje myślenie". A co takiego mamy zmienić w naszym myśleniu?
Może to być coś bardzo prostego, np. sposób, w jaki postrzegamy siebie i swoje ciało - kiedy nie akceptujemy tego, jakimi Bóg nas stworzył, nie kochamy siebie samych. A Jezus i Niepokalana mówią: "zmień swoje myślenie", spójrz naszymi (Bożymi, niepokalanymi) oczami - pełnymi akceptacji i miłości - na siebie, twoich bliskich i znajomych.
Zdziwisz się, gdy spróbujesz "zmiany myślenia" - o sobie i o innych. To będzie początek nawrócenia - praktyka pokutna - oznaczający ćwiczenie w myśleniu po Bożemu. Dla wielu w ogóle próba "innego myślenia" będzie odkrywcza. W tym pomaga bardzo całkowite oddanie siebie Niepokalanej według św. Maksymiliana i rozmowa (modlitwa) z Niepokalaną.
Marzec, Kwiecień
Marzec: Aby "tak" Maryi, wypowiedziane przy Zwiastowaniu, stało się wzorem w życiu każdego wierzącego i wszystkich Jej rycerzy.
Kwiecień: Aby przez wielkopostną wędrówkę każdy chrześcijanin nauczył się słuchać Pana, a tym samym głębiej przeżywał tajemnicę Męki i Zmartwychwstania Pana Jezusa.
Potrzeba zachwytu i zadziwienia, aby zatrzymać się nad tajemnicą zwiastowania i zgodą Maryi na Boży plan. Zbyt łatwo i powierzchownie przechodzimy do porządku dziennego nad Jej "tak". To wcale nie było takie proste.
Bóg jest inny
Nie jest to takie proste, aby zgodzić się na czyjś plan. Nie jest to proste, gdy żąda się od nas dyspozycyjności wobec planu nam narzuconego.
Świat, ludzie, przełożeni domagają się, a niejednokrotnie wręcz żądają od nas zgody, wejścia w jakąś rzeczywistość, często bez możliwości powiedzenia "nie", bez możliwości zastanowienia się.
Bóg jest inny. On nie żąda. On pyta o zgodę. Daje czas do namysłu, pozostawia możliwość zapytania o warunki; wchodzi w dialog z człowiekiem - jest w relacji z człowiekiem i czeka spokojnie, cierpliwie, bez przymuszania ludzkiej woli. Do szaleństwa ceni ten przymiot, który umieścił w nas - wolność naszej woli, wolność wyboru. Ten dar jest tak drogocenny w Bożych oczach, że Bóg ryzykuje naszą odmowę, obojętność, a nawet całkowite odrzucenie.
I chociaż dla każdego Bóg ma wspaniały plan, to jednak bohaterami Bożego planu możemy być tylko wtedy, gdy tego chcemy. Od naszego "tak" zależy, czy ten plan zrealizuje się w naszym życiu.
Św. Maksymilian jako przełożony był kochany przez braci zakonnych, bo słuchał każdego i jeśli uznał czyjeś argumenty za słuszne, potrafił zmienić swoje zarządzenia. Szanował swoich rozmówców.
Nas też Bóg pyta o nasze "tak" na życie zgodne z Ewangelią. Czy chcesz tak żyć?
Słuchać i usłyszeć
Codziennie mamy wiele okazji, by wcielać w życie "miłość nieprzyjaciół", przebaczenie, zaufanie Bogu, szczególnie, gdy wydaje się, że wszystko wokół się wali, albo po prostu nie idzie po naszej myśli. Jednak do tego, by odpowiedzieć na zamysły Boga, trzeba Go słuchać i usłyszeć. Do takiej drogi zachęca nas Wielki Post i Misteria Wielkanocy. Praktyka nabożeństw, Gorzkich Żali, Drogi Krzyżowej, rozważania męki i śmierci Pana Jezusa nastrajają nas, by wejść w kontemplację Osoby Jezusa Chrystusa tak, jak to czyniła Maryja. Zachowywała Ona wszystkie te sprawy swego życia i Jezusa w sercu i tkała z nich piękne dzieło swojego życia z Bogiem. Układała cząstki wydarzeń w swojej duszy i zastanawiała się, dokąd wiedzie ta droga, po której Bóg prowadzi. Droga ta zaprowadziła przez ścieżki Galilei na pustkowia za Jezusem do ubogich, chorych, opuszczonych, spragnionych dobrej nowiny i aż pod krzyż, grób Jezusa i dała możliwość ujrzeć chwałę Zmartwychwstałego. Wiele razy przyszło Jej powiedzieć "tak".
My też mamy układanki naszego życia, z których Bóg próbuje ułożyć coś pięknego. Nie widzimy tego, ale Bóg Ojciec widzi. To patrzenie na Jezusa, słuchanie Go w naszym wnętrzu powoli upodabnia nas do Niego i do Maryi.
Nowe horyzonty
Jeden z papieży XIX w. powiedział, że największą tragedią ludzi mu ówczesnych jest brak rozmyślania. Był to początek wielkiego uprzemysłowienia, tzw. postępu. Ludzie zaczęli żyć szybko, ale czy lepiej?
Brakuje refleksji, medytacji nad życiem, nad słowem Bożym, brakuje zatrzymania się i pomyślenia:
- Co ja robię?
- Po co to wszystko?
- Jaki jest cel mojego życia?
- Jakim jestem człowiekiem, matką, ojcem, córką, synem, bratem, siostrą?
Spróbujmy postawić sobie te podstawowe pytania i poszukajmy odpowiedzi na nie w Bożym słowie. Zdziwimy się, jak niesamowite horyzonty i rzeczywistości odkryją się przed nami. To będzie fascynująca wędrówka. Może dla niektórych bardzo trudna, jak przez skały i ciernie, które już się nagromadziły w życiu.
Wyzwanie
Może nigdy nie próbowałeś zadawać Bogu pytań lub do Niego mówić. Warto spróbować. Nie wiesz jak? Poproś Maryję - Ona ci to ułatwi.
W tej Bożej relacji nie ma gotowców w Internecie ani aplikacji. Trzeba wejść w ciszę, wylogować się z mobilnego świata, by spotkać Nieskończonego - Boga.
Pewien kapłan rzucił młodym wyzwanie: "Spróbujcie przez jakiś czas być codziennie na Eucharystii, przyjmować Jezusa w Jego Ciele i Krwi, a zobaczycie, jak zmieni się wasze życie".
Codzienne uczestnictwo w Eucharystii wymaga, by być w stanie łaski, a jeśli się zgrzeszy, pójść do spowiedzi, by Jezus obmył nas swoją Krwią. Warto walczyć o tę łaskę. Zaczniesz żyć Bożym życiem. Brakuje ci Go? Tęsknisz za Nim? To dobrze, bo ta tęsknota to miłość, która zaprowadzi cię do nieba.
Maj, Czerwiec
Maj: Aby modlitwa różańcowa i oddanie się Niepokalanej zaowocowały wzrostem dobra, czyniąc nas orędownikami pokoju.
Czerwiec: Abyśmy uczestnicząc w Eucharystii, czerpali radość z komunii z Bogiem, z naszymi braćmi i siostrami.
Najpiękniejsze miesiące poświęcone są Maryi i Jezusowi - Ich Sercom. Każdy naród ma szczególne nabożeństwa i sposoby oddawania czci Niepokalanej. W ten sposób w naszym pięknym kraju wyśpiewujemy chwałę Niepokalanej przez nabożeństwa majowe przy kapliczce Matki Bożej lub w kościele przy wystawionym Najświętszym Sakramencie. W innych krajach dzieci dekorują figury Matki Bożej wiankami z kwiatów, nazywając ten zwyczaj May Crowning. Wszystko pachnie kwiatami, jest piękne. Maryję nazywamy Różą duchowną. Zwykło się mówić, że każdy odmówiony Różaniec jest bukietem róż dla Maryi. Więc dajemy Jej codziennie jako naszej Matce róże w postaci modlitwy różańcowej. Prosimy w tej modlitwie o pokój i potrzebne łaski dla całego świata.
Pamiętamy, że prawie 80 lat temu w maju została zakończona II wojna światowa. Jak wiele bólu kosztuje każdy konflikt. A Jezus mówi: "Nie zazna ludzkość spokoju, dopóki nie zwróci się do źródła miłosierdzia Mojego". Tym źródłem są sakramenty pokuty i Eucharystii. Świat dlatego nie ma pokoju, również tego zewnętrznego, bo go nie szuka w Jezusie i Jego Matce. Bez chrześcijaństwa, które jest duszą świata, nie istnieją argumenty do zawarcia trwałego pokoju i życia w pokoju.
W polskiej duchowości większość nabożeństw maryjnych odbywa się przed Jezusem Eucharystycznym, bo my nie oddzielamy Jezusa i Jego Matki od siebie. Ich Serca są połączone. Biją jednym rytmem. Ufamy mocno, że to, co mówimy Niepokalanej o naszych troskach, to słyszy również Jej Syn - i przez Jej ręce jeszcze bardziej i pewniej nas biednych grzeszników wysłuchuje.
W tym okresie będziemy również przeżywać uroczystość Bożego Ciała. Tego dnia pójdziemy w procesji, by uczcić Jezusa, który pozostał dla nas pod postacią milczącego chleba i wina w Najświętszym Sakramencie aż do skończenia świata. Nie zostawił nas, mimo że często na to zasługujemy. Zostawił nam dar siebie w Eucharystii i dar swojej Niepokalanej Matki, byśmy nie byli sierotami na tym świecie. To wszystko jest okazją do dawania świadectwa. Jednak, by dawać świadectwo, trzeba być przekonanym o wartości tego, o czym się mówi. Jeśli żyję miłością do Niepokalanej i kocham Jezusa w Eucharystii, to On staje się dla mnie radością. Jak mówi Jezus: "Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać" (J 16,22). On przychodzi do nas, jeśli chcemy, nawet codziennie. Widzi nas i my Jego widzimy przez wiarę pod postacią Chleba Eucharystycznego. Daje nam siłę do wstania rano, do pracy, do życia. Bez Niego nic nie istnieje. On jest żywą Osobą.
Dla tych, którzy nie widzą, nie czują, zastanawiają się, czy w ogóle wierzą, Jezus zostawił swoją Matkę Maryję. Prośmy Ją, by nam pomogła widzieć, czuć, wierzyć, żyć w Jezusie. Ona zawsze lituje się nad naszą duchową nędzą i niemocą, bo jest Ucieczką dla nas, biednych grzeszników. Potrzebujemy Jej zaufać, dać się Jej prowadzić. W końcu przyjdzie do nas łaska życia z wiary w Jej Syna.
Lipiec, Sierpień
Lipiec: Aby Duch Święty, dawca wszelkich darów, dał nam moc do przemieniania świata. Niech papieska adhortacja Laudato Si będzie nam w tym pomocą.
Sierpień: Aby każdy rycerz Niepokalanej na wzór naszego Założyciela, św. Maksymiliana Marii Kolbego, stawał się darem z siebie dla każdego człowieka.
Doprawdy, potrzebujemy Ducha Świętego do rozpoczęcia przemiany świata. Brzmi górnolotnie, ale taka jest prawda. Zanim zabierzemy się za "przemianę świata", potrzeba, byśmy rozpoczęli przemianę od siebie, czyli stali się nowym stworzeniem w Chrystusie i rzeczywiście przyoblekli się w Chrystusa. Tak przyobleczeni mocą z wysoka, będziemy solą ziemi i światłem świata.
Co jest nie tak z tym "zielonym ładem", że wcale nie czujemy się w tym świecie lepiej? Nie da się go wprowadzić, chroniąc życie jednych kosztem drugich, odbierając prawa jednym, by przyznać je inny. Tak to jest, kiedy człowiek nie ma w sobie Bożego ducha, a kieruje się wymyśloną ideologią, często umożliwiającą osiągnięcie ogromnych korzyści finansowych. Bez pomocy Ducha Świętego i zwrócenia się ku Bogu człowiek potrafi tylko bezwzględnie i bez skrupułów (bez sumienia) łupić, wykorzystywać, niszczyć, zostawiając po sobie bałagan i skażenie. Dlatego papież Franciszek w adhortacji Laudato si wzywa do "prorockiego i kontemplatywnego stylu życia, zdolnego do głębokiej radości, unikając obsesji na tle konsumpcji (...), radosnego wyrzeczenia i pokory", wykazując, że "szczęście wymaga umiejętności ograniczenia pewnych potrzeb, które nas ogłuszają, i pozostawania w ten sposób otwartymi na wiele możliwości, jakie daje nam życie".
Radosne wyrzeczenie i pokora - to wartości, o których nie chcemy pamiętać, a nawet których nigdy nie doświadczyliśmy, bo kieruje nami egoizm, jakże we współczesnym świecie rozdmuchiwany sloganami, które chętnie przyswajamy: Wszystko mi wolno! Na wszystko mnie stać! A kto mi zabroni? Muszę się zrealizować! Muszę mieć, muszę jakoś wyglądać, muszę wiedzieć, odczuwać, mieć władzę, kontrolę... - nieważne za jaką cenę, nieważne czyim kosztem - a co mnie to obchodzi? Jestem wolnym człowiekiem! - czyli, innymi słowy: nikt mi nie ma prawa niczego - nawet złego - zabronić! Tak wygląda źle rozumiana wolność, rozdmuchana przez egoizm. Bo wolność to możliwość czynienia dobra, a nie zła. Zło narzuca się samo; dobro, by je czynić, trzeba wybierać świadomie i mądrze. Ale czy my dzisiaj jeszcze wychowujemy do umiejętności odróżniania dobra i zła?
Czym jest radosne wyrzeczenie i pokora w "przemienianiu świata"? One zaczynają się w nas, w naszym postępowaniu. Nie muszę wszystkiego mieć, nie muszę mieć tych rzeczy, które nie są mi konieczne do funkcjonowania: tylu ubrań, jedzenia, które w swoim łakomstwie i chciwości kupuję w nadmiarze, a później wyrzucam i przewrotnie sie dziwię: "Och, skąd się wzięło to wielkie wysypisko śmieci!?".
Pokora w "przemianie świata" polega na unikaniu środków, które szkodzą zdrowiu lub je niszczą - choć dają natychmiastowe, ale najczęściej krótkotrwałe korzyści: poprawiają wygląd, samopoczucie, samoocenę - za cenę uzależnienia, utraty zdrowia, niezależności. W pokorze odrzućmy wszystko, co może doprowadzić nas samych i inne bliskie nam osoby do cierpień, uzależnień, zniewoleń i różnych chorób (alergii, otyłości, raka...).
"Przemiana świata" zaczyna się od domu, w najbliższym nam otoczeniu (gr. οἶκος - oikos). Ten, "kto nie dba o swoich..., domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego" (1 Tm 5,8).
Domownikami w Kościele i świecie - naszym oikosem - są ci, którzy żyją obok nas. Zatem, nim wyjdziemy z naszego oikosu, uporządkujmy go i chrońmy. Zanim zajmiemy się sprzątaniem świata, najpierw posprzątajmy po sobie w domu, by nie stać się dla innych utrapieniem. Swój bałagan przenosimy wszędzie, gdzie funkcjonujemy, nie licząc się z tym, że ktoś po nas przychodzi i zastaje brud, nieporządek. Ktoś po nas ponosi ciężar i zrozumiałe jest, że taki stan rzeczy nie rodzi zadowolenia ani nie jest przyjemny dla drugich. Bł. Stefan Wyszyński mówił, że jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za uczucia, jakie żywimy do innych, ale również za te, które u innych wywołujemy. To są tylko zewnętrzne sprawy, które są odzwierciedleniem naszego wnętrza. Jeśli jest w nas brud i nieporządek duchowy - grzechy, to one emanują na zewnątrz i żaden makijaż tego nie przykryje. To, co o innych myślimy, np.: "to inni mają problem, nie ja", "niech inni się wezmą za zrobienie czegoś"; to, czego pragniemy, czym się nasycamy, patrząc, wychodzi z nas na zewnątrz. By dawać z siebie i czynić wokół siebie piękno, trzeba być pięknym człowiekiem, a źródłem dobra i piękna jest Bóg. Gdy Go przyjmujemy w Eucharystii i zważamy na Jego obecność w nas i w drugich, inaczej patrzymy na siebie i tych, którzy są wokół nas. "Bez Boga ani do proga" - tak mówili nasi przodkowie i mieli rację.
W sierpniu nasz wzrok kierujemy na ofiarę z życia św. Maksymiliana, założyciela Rycerstwa Niepokalanej. Jeśli dobrze rozważyliśmy myśli z poprzedniego miesiąca, dojdziemy do konkretnych postanowień w codziennym życiu, aby być darem dla drugiego człowieka. Nie mówmy wzniośle "dla każdego człowieka", ale zacznijmy od osób, które są obok: w czym i jak mogę być dla nich darem? Mówimy o darach duchowych - wartościach, talentach, które każdy otrzymał od Boga. One nie są naszą własnością, by je używać tylko do własnych egoistycznych celów. Np. poczucie humoru można to wykorzystać egoistycznie: błyszczeć w towarzystwie cudzym kosztem, wyśmiewając innych i ironizując. Towarzystwo wydaje się rozbawione, ale wszyscy po takiej "obróbce" wychodzą puści w środku i z niesmakiem. Wynika to z tego, że zadaliśmy ból komuś, kogo nie było, a może nawet w jego obecności, pozbawiając nasz świat czegoś dobrego.
Z drugiej strony możemy nasz dar wykorzystać dobrze, nie raniąc drugiego ironią, bezużyteczną krytyką, a pocieszając, niosąc pogodę ducha, uśmiech na twarzy; doceniając, że ktoś jest obok; dostrzegając jego wartość, zalety; przypominając zabawne sytuacje czy pozytywne rzeczy; pielęgnując w sobie dziękczynienie Bogu za dar osoby.
Wiele jest okazji w ciągu dnia, by być darem. Możemy to osiągnąć, wykonując najprostsze czynności, jak umycie naczyń, zrobienie zakupów, rozmowa z drugim człowiekiem, bycie obok lub zamiatanie podłogi. Tak prozaiczne rzeczy mogą być darem dla społeczności osób. Był kiedyś w sieci taki mem synek mówi do tatusia: "Tato, zobacz, śmieciarze". Tatuś na to: "Śmieciarze, to my jesteśmy, a oni to ludzie, którzy po nas sprzątają". Wszyscy lubimy czyste i piękne miejsca, a nie dostrzegamy, że to też jest dar i ten, kto o to dba, jest dla nas darem.
Pamiętajmy, że dobro powraca do tego, który je czyni, i rozlewa się na cały świat. W świecie łaski, przez dobro, które czynimy, nawet te proste rzeczy, jeśli je oddajemy Bogu, sprawiają, że wzrasta Królestwo Boże; w ten sposób "przemieniamy świat" i stajemy się "darem z siebie dla każdego człowieka".
Wrzesień, Październik
Wrzesień: Abyśmy uczyli się wzajemnie słuchać i szczerze rozmawiać w Kościele i w świecie, realizując przesłanie papieskiej encykliki Fratelli tutti.
Październik: Abyśmy się stali prawdziwymi synami i córkami św. Franciszek z Asyżu przez Niepokalaną, Królową Zakonu Serafickiego.
Św. Franciszek był człowiekiem pokoju i wielkiej łagodności. Jemu współcześni nazywali go "Żywą Ewangelią". Przez przynależność do Rycerstwa Niepokalanej, które założył św. Maksymilian - duchowy syn św. Franciszka, uczestniczymy w duchowych dobrach tej wielkiej rodziny franciszkańskiej, której Królową jest Niepokalana. Biedaczyna z Asyżu wskazywał swym współbraciom Maryję jako "białą drabinę", po której i przez którą dostawali się z łatwością do nieba. Inna droga była pełna bólu i cierni, a niewielu na niej osiągało cel.
W naszych czasach Opatrzność Boża ponownie postawiła nam przykład tego wielkiego świętego przez pontyfikat papieża Franciszka. W swojej prostocie prowadzi on nas do bycia braćmi i siostrami w wielkiej rodzinie ludzkiej. Dzisiaj bardzo odsuwamy się jedni od drugich, namiętnie czytając fakenewsy i hejty jedni od drugich. Nie wchodzimy w głąb informacji i już nie jesteśmy w stanie odróżnić prawdy od fałszu. Przykłady wielkich świętych: Franciszka pełnego prostoty, który widzi w każdym brata i siostrę, oraz Maksymiliana, którego artykuł Prawda (zob. "Rycerz Niepokalanej", grudzień 1940 - styczeń 1941) jest ostatnim słowem pisanym - pokazują nam światło w ciemności.
Każdy z nich uczył się w szkole Ewangelii najpierw sztuki słuchania i usłyszenia Boga w ciszy swego serca, a następnie był gotów słuchać i szczerze rozmawiać z drugim człowiekiem, który jest obok.
Tak bardzo jesteśmy zalewani antyewangelią, fałszem i ułudą o samospełnianiu. Pomyślmy, czy nie gości w nas taki pogląd, że:
musisz za wszelką cenę się realizować,
musisz być na topie, zawsze zadowolony,
musisz wszystko wiedzieć,
musisz być zwycięzcą, nieważne w jaki sposób i za jaką cenę, i po ilu trupach,
w rozmowie musisz przewodzić, najlepiej nie dopuść do tego, by twoi rozmówcy mieli jakąkolwiek szansę wypowiedzi,
twoje zdanie wszyscy muszą usłyszeć,
twoje poglądy wszyscy muszą zaakceptować,
ten, kto się nie zgadza z twoim zdaniem, jest twoim wrogiem,
trzeba wroga "zmasakrować" słownie, zdyskredytować, słowem zniszczyć.
Ile tego mamy na co dzień?
Ale jest dobra nowina: "nic nie musisz" z tych wyżej wymienionych rzeczy. Jesteś wolny od tych narzuconych stereotypów i sloganów, wykrzykiwanych co dzień. Jesteś wolny, by czynić dobro, by być dobrym; by być przez to innym - należącym do Chrystusa, a jako rycerz należącym i do Niepokalanej.
Papież Franciszek uczy nas: "Donośne rozpowszechnianie faktów i twierdzeń w mediach często zamyka możliwości dialogu, ponieważ pozwala, by każda osoba obstawała niewzruszenie i jednoznacznie przy swoich ideach, interesach i wyborach, tłumacząc się błędami innych. Nad otwartym i pełnym szacunku dialogiem, w którym dąży się do osiągnięcia syntezy, przeważa zwyczaj szybkiej dyskwalifikacji przeciwnika, poprzez przypisywanie mu upokarzających epitetów. Najgorsze jest to, że ten język, zwyczajny w medialnym kontekście kampanii politycznych, stał się tak powszechny, że na co dzień używają go wszyscy. Debata jest często manipulowana przez pewne interesy, przez posiadających większą władzę, próbując nieuczciwie nakłonić opinię publiczną na swoją korzyść" (Fratelli tutti, 201)
Jako rycerze Niepokalanej, a przede wszystkim jako chrześcijanie, powinniśmy być "tymi, którzy wprowadzają pokój", bo wtedy będziemy nazwani synami Bożymi, a ten świat, który krzyczy i nienawidzi, a z nim całe stworzenie oczekują z utęsknieniem objawienia się synów Bożych (por. Rz 8,19). W wierze i przez wiarę wszystko jest możliwe. Jest na to wszystko Boże rozwiązanie: "Św. Paweł wspomniał o pewnym owocu Ducha Świętego, posługując się greckim słowem chrestotes (Ga 5,22), wyrażającym stan ducha, który nie jest przykry, szorstki, twardy, ale delikatny, wspierający, niosący pocieszenie (...). Dobroć jest wyzwoleniem od okrucieństwa, które niekiedy przenika ludzkie relacje; od lęku, który powstrzymuje nas od myślenia o innych; od rozpraszającego pośpiechu, który ignoruje fakt, że inni również mają prawo być szczęśliwi. Dzisiaj zazwyczaj nie ma czasu ani energii, aby zatrzymać się i dobrze traktować innych, aby powiedzieć «czy mogę?», «przepraszam», «dziękuję». Ale od czasu do czasu pojawia się cud człowieka uprzejmego, który odkłada na bok swoje lęki i pośpiech, aby zwrócić na kogoś uwagę; aby podarować uśmiech; aby powiedzieć słowo, które by dodało otuchy; aby umożliwić przestrzeń słuchania pośród wielkiej obojętności. Ten trud, przeżywany na co dzień, jest w stanie stworzyć takie zdrowe współistnienie, które przezwycięży nieporozumienia i zapobiegnie konfliktom. Pełnienie uprzejmości nie jest drobnym szczegółem ani postawą powierzchowną czy burżuazyjną. Ponieważ oznacza to poważanie i szacunek, kiedy staje się kulturą w społeczeństwie, głęboko przekształca styl życia, relacje społeczne oraz sposób dyskutowania i konfrontowania idei. Ułatwia poszukiwanie zgody i otwiera drogi tam, gdzie oburzenie niszczy wszystkie mosty" (FT, 223-224).
Praktyka prostych słów-kluczy i prośba o dary i owoce Ducha Świętego, a zwłaszcza wspomniany przez papieża Franciszka dar uprzejmości, niech będą naszym duchowym zadaniem. Mamy z nieprzyjaciół czynić przyjaciół Chrystusa i Niepokalanej, a tego nie dokonuje się na sposób światowy, tylko duchowy, ewangeliczny, Boży.
Listopad, Grudzień
Listopad: Aby przykład Świętych i pamięć o zmarłych umocniły w nas nadzieję życia wiecznego.
Grudzień: Aby Boże Narodzenie, przeżywane na wzór św. Franciszka z Asyżu, przyniosło nam prawdziwą radość, która wypływa z rozważania tajemnicy Wcielenia.
Te dwa miesiące są dla mnie pełne sprzecznych uczuć i polaryzacji tematów. Z jednej strony rozważamy w listopadzie temat śmierci, rzeczy ostatecznych i wspieramy modlitwą zmarłych, a z drugiej już w grudniu mamy Boże Narodzenie i celebrujemy cud życia.
Św. Maksymilian wskazuje nam w akcie oddania Niepokalanej na słowa: "abyś przyjąć mnie raczyła i uczyniła ze mną (...), z całym mym życiem, śmiercią i wiecznością cokolwiek Ci się podoba". A św. Edyta Stein powie: "Kto należy do Chrystusa, musi przeżyć całe Jego życie". A więc nie tylko mamy Go naśladować w pokorze żłóbka, w świetle nauczania, w blasku przemienienia, ale również w cieniu krzyża, żeby w końcu z Nim zmartwychwstać. Św. Paweł pisze do nas, "abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania". Naszym powołaniem jest cudowna wieczność. Ale nie z nudnymi chmurkami (choć to też jest piękne). Nuda, zniechęcenie, znużenie, cierpienie wraz z śmiercią weszły przez zawiść diabła. W niebie tych rzeczy nie ma. Nam trudno jest wyobrazić sobie szczęście, radość, miłość bez końca, w pełni, w obfitości. Taki stan wymagałby od nas innej "pojemności" psychiczno-duchowej, do której w tej ziemskiej rzeczywistości nie jesteśmy gotowi. Tu, na ziemi, musi się przeplatać radość ze smutkiem. Nawet, jeśli żyjemy cały czas nasyceni przyjemnościami, nagle dopada człowieka niewiadomo skąd smutek. To naturalna kolej rzeczy. Z drugiej strony nasze pokolenie zatraciło umiejętność cieszenia się rzeczami - jest ich po prostu zbyt wiele i zbyt szybko, i zbyt łatwo nam przychodzą. Nie potrafimy o czymś marzyć, oczekiwać - bo już to jest.
Nasz dobry Bóg Ojciec na tej ziemi uczy nas i przygotowuje na nieprzemijające radości. Problem w tym, że wielu z nas zatraciło smak marzeń i oczekiwań na Boże obietnice.
Św. Franciszek przez swoje radykalne ubóstwo był dla sobie współczesnych - i dla nas też być może - jak ożywcze źródło dla znudzonego i zniewolonego materializmem świata. Pokazał, że sztuką jest poprzestać na tym, co konieczne. Nie muszę mieć więcej i więcej, a dla potrzebującego brata czy dla wspólnoty Kościoła, w którym jestem, lub nawet szerzej, mam tylko drobniaki w portfelu albo przysłowiowego "węża w kieszeni" i mówię pokrętnie, że nie noszę gotówki.
Bóg stał się dla nas ubogi, nagi, bezsilny, byśmy się Go - wielkiego, potężnego, pełnego mocy - nie bali.
Takiego Jezusa - Syna Bożego - ukazał w Greccio św. Franciszek swoim współczesnym. Pochylmy się na nowo nad tajemnicą Bożej obecności wśród nas. Nie bierzmy wszystkiego za oczywiste i nam się należące, bo nic nam - grzesznikom - się nie należy poza karą. Zacznijmy Bogu dziękować i przyznawać się pokornie do naszych przewinień i grzechów, by mógł nam wybaczyć i nas do siebie przygarnąć.
I do nas Bóg zdaje się mówić:
Narodziłem się nagi, mówi Bóg, abyś ty potrafił wyrzekać się samego siebie.
Narodziłem się ubogi, abyś ty mógł uznać mnie za jedyne bogactwo.
Narodziłem się w stajni, abyś ty nauczył się uświęcać każde miejsce.
Narodziłem się bezsilny, abyś ty nigdy się mnie nie lękał.
Narodziłem się z miłości, abyś ty nigdy nie zwątpił w Moją miłość.
Narodziłem się w nocy, abyś ty uwierzył, iż mogę rozjaśnić każdą rzeczywistość spowitą ciemnością.
Narodziłem się w ludzkiej postaci, mówi Bóg, abyś ty nigdy nie wstydził się być sobą.
Narodziłem się jako człowiek, abyś ty mógł się stać synem Bożym.
Narodziłem się prześladowany od początku, abyś ty nauczył się przyjmować wszelkie trudności.
Narodziłem się w prostocie, abyś ty nie był wewnętrznie zagmatwany.
Narodziłem się w twoim ludzkim życiu - mówi Bóg - aby wszystkich ludzi zaprowadzić do domu Ojca.
Lambert Noben, "Orędzie z Groty Betlejemskiej"