Droga Rycerstwa Niepokalanej: ewangelizacja w komunii
Styczeń
Aby na całym świecie Rycerstwo Niepokalanej było znakiem jedności i braterstwa.

Statek dobił do brzegu. Na pełną obietnic amerykańską ziemię wysypał się tłum biednie ubranych ludzi z Galicji, którzy mieli nadzieję złapać tutaj Pana Boga za nogi. Przyszedł czas na rozmowę z urzędnikiem. Ten każdemu zadawał to samo pytanie: jacy są ludzie w twojej ojczyźnie? - To sami pijacy, oszuści i złodzieje, - odpowiedział pierwszy z rodaków. - Tutaj znajdziesz dokładnie takich samych - uśmiechnął się urzędnik. - To dobrzy, uczciwi, pracowici ludzie, życzliwi i skorzy do pomocy - oznajmił kolejny przybysz. - Tutaj znajdziesz dokładnie takich samych - znów uśmiechnął się urzędnik. O tym, z jakimi ludźmi mamy do czynienia, decyduje najczęściej nie to, co robią i kim są, ale nasze o nich opinie czy wyobrażenia. Źle nastawieni wszędzie widzimy próżniaków i szkodników. Patrząc sercem pełnym miłości, dostrzegamy ludzi pięknych i dobrych. - Ile dobrych rzeczy udałoby się zrobić, gdyby tylko ludzie wokół nas byli lepsi - myślimy sobie. Krzyczy sprzeciwem wobec takiej postawy Ojciec Maksymilian. Kiedy staje na japońskiej ziemi, wokół ma prawie samych pogan. Jedyni chrześcijanie w pobliżu to niemieccy baptyści. Powiedzielibyśmy: nic, tylko usiąść i płakać. Co tymczasem robi Maksymilian? Pisze pierwsze teksty dla japońskiego "Rycerza Niepokalanej", namawia baptystów, którzy ze czcią dla Maryi zbyt wiele wspólnego nie mają, żeby mu je przetłumaczyli, a japońska - "pogańska" - drukarnia kładzie przypominające krzaki literki na papier.

I to wszystko w ciągu zaledwie trzech tygodni. Można? Można. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób patrzy się na innych. Wystarczy rozpoznać w nich braci, zjednoczyć wysiłki, współpracować, a nie potępiać, by w ten sposób świat stał się bliższy Niepokalanej. O taką postawę dla Jej rycerzy modlimy się w tym miesiącu, kiedy w tajemnicy Bożego Rodzicielstwa Maryi wspominamy tajemnicę zjednoczenia w Jej łonie bóstwa i człowieczeństwa Chrystusa. W ten sposób odwieczne Słowo staje się naszym Bratem i uczy nas przeżywania jedności z całą ludzkością, na którą - o czym przypomina Cudowny Medalik - spływają promienie Bożej łaski.

Ks. Jacek Pędziwiatr, Jedność i braterstwo, Rycerz Niepokalanej 1/2018

Luty
Aby przykład św. Maksymiliana pomagał każdemu rycerzowi Niepokalanej i wszystkim wierzącym poszukiwać nowych sposobów ewangelizacji.

Nie wiem, gdzie i kiedy rozegrał się ten dialog, ale biografowie św. Maksymiliana odnotowują jedną z jego rozmów ze współbraćmi:

- Nie ma nic gorszego, niż film! - zauważył któryś z nich.

- Ileż tam niemoralnych sytuacji, słów, zachowań! - oburzył się kolejny.

Maksymilian, jak zwykle, ze spokojem, pozwolił im, by dali upust świętemu oburzeniu. A kiedy wreszcie lawina krytyki pod adresem moralności filmu ucichła, podsumował:

- Oby chrześcijanie używali właśnie filmu do pokonania niemoralności...

Poszukiwanie nowych sposobów ewangelizacji - po pierwsze - nie oznacza porzucenia dotychczasowych, ale odkrycie na nowo ich wagi. Żadne osiągnięcie techniki nie zastąpi słowa ani żywego kontaktu z człowiekiem, który daje świadectwo chrześcijańskiego życia. Poszukiwanie nowych sposobów ewangelizacji - po drugie - oznacza ciekawość świata, rozwijających się technologii komunikacyjnych, sposobów budowania relacji między ludźmi.

Św. Maksymilian jest w tym przypadku wyjątkowym wzorem. Człowiek, który tysiącami rozdaje nieco staroświeckie - jak mogłoby się wydawać - medaliki, jednocześnie studiuje dzieła Keplera, poglądy komunizmu, sposoby organizacji spektakli teatralnych - pełen wachlarz tematów godny nie tylko człowieka renesansu, ale też istoty otwartej na doświadczenia różnorodnych dziedzin życia, które można wprząc w dzieło głoszenia Ewangelii.

Poszukiwania nowych dróg muszą iść w parze z bieżącym działaniem. Kiedyś podczas pewnej kampanii wojennej przed maszerującą armią pojawiła się rwąca rzeka. Zebrał się sztab oficerów i całą noc bezskutecznie radzili, jak, z jakich materiałów i w jaki sposób zbudować most, spełniający określone warunki nośności i przepustowości. W tym samym czasie jeden z sierżantów wraz z kilkoma podległymi mu żołnierzami naścinał drzew, przerzucił je między brzegami, obwiązał linami, spiął klamrami i kiedy oficerowie wychodzili z bezowocnej narady inżynieryjnej, przeprawa była gotowa dzięki garstce zapaleńców.

Trzeba szukać nowych sposobów Ewangelizacji, jednak pamiętając, iż są one środkiem, a nie celem naszego działania.

Ks. Jacek Pędziwiatr, Technika nie zastąpi Słowa, Rycerz Niepokalanej 2/2018

Marzec
Aby Rycerstwo Niepokalanej współpracowało jako jedna rodzina w budowaniu królestwa miłości i radości.

Tak tyleż niesamowitą, co fantastyczną historię opowiedział mi pewien zacny ksiądz proboszcz:

- Miał sen - mówił. - Śniłem, że diabeł przysiadł na dachu kościoła i uciął sobie drzemkę.

Zatrwożony ksiądz proboszcz zaczął się rozglądać po okolicy, czy jego parafianie są bezpieczni, i oto spostrzegł, że diabeł na dachu kościoła to jeszcze nic w porównaniu z całym legionem szatanów uwijających się wokół jednego z pobliskich domów.

- Co to ma znaczyć? - wykrzyknął zdumiony. A wtedy jego Anioł Stróż, który jest przewodnikiem ludzkich snów, rzecz całą mu wyjaśnił.

- W kościele większość ludzi myśli o niebieskich migdałach albo w nieuwadze przysypia. Więc i diabeł nie ma tu za wiele do zrobienia. Wystarczy sam jeden, i do tego niezbyt rozgarnięty. Ale rodzina zgodnie żyjąca w tym domu, co wieczór razem odmawia Różaniec. Więc diabły uwijają się, jak w ukropie i robią, co mogą, by sprowadzić na manowce tych bogobojnych ludzi, których wiara jest silniejsza, niż całej parafii zebranej w kościele, razem wziętej.

W Godzinkach o Niepokalanym Poczęciu jest taki piękny komplement dla Matki Boskiej: "ogromna czartu jesteś". Dziś prawie nikt go już nie rozumie. Co oznacza? Słowo "ogromna" dziś znaczy "wielka", "znacznych rozmiarów". Tymczasem słowo to pochodzi od "gromu", czyli uderzenia ognia z nieba, budzącego grozę zjawiska, które towarzyszy burzom. "Ogromna czartu" oznacza więc tę, której boi się czart (tutaj podlegający jeszcze staropolskiej deklinacji w brzmieniu celownika "czartu").

Podsumowując: celem Rycerstwa Niepokalanej jest być na Jej wzór "ogromnym czartu".

I nie chodzi o robienie surowych min, przybieranie budzących respekt póz, lecz o budowanie, niczym rozmodlona Różańcem rodzina, królestwa miłości i radości.

Modlimy się więc w tym miesiącu, by MI było rodziną, miejscem radości i przebaczenia, przestrzenią solidarnej modlitwy, wzajemnego szacunku i jednakowej, wspólnej pobożności. Intencja ta jest dla nas również okazją do przypomnienia, że Rycerstwo jest wspólnotą, małą cząstką Kościoła, a tajemnica ta uświadamia nam, że na drogach życia nie jesteśmy sami, lecz kroczymy po nich wspólnie, w obecności braci i sióstr.

Ks. Jacek Pędziwiatr, Budzić grozę wśród sił piekła, Rycerz Niepokalanej 3/2018

Kwiecień
Aby misyjny duch Rycerstwa Niepokalanej wzrastał na fundamencie trwałej jedności.

Piekarz, obok piekarni, otworzył sklep z własnym pieczywem. W witrynie umieścił duży napis: "Dziś na sprzedaż świeże pieczywo". Zaczęli pojawiać się pierwsi klienci, najpierw krewni i znajomi. Gratulowali, życzyli wysokich obrotów i dobrze radzili. Pierwszy z nich powiedział: - Po co napisałeś "dziś"? Przecież wiadomo, że nie wczoraj, ani nie jutro! Więc to określenie jest zupełnie zbędne. Usunął więc piekarz słowo dziś i w napisie zostało tylko: "Na sprzedaż świeże pieczywo". - Po co piszesz "na sprzedaż"? - zapytał następny. - To oczywiste, że pieczywa się nie wypożycza, że się go nie rozdaje, ale kupuje! Usunął więc piekarz z napisu słowa na sprzedaż i zostało tylko samo "świeże pieczywo". - Po co pisać "świeże"? - spytał następny klient, oglądając witrynę piekarni. - Przecież nikt nie sprzedaje nieświeżego pieczywa. To całkiem jasne! Usunął piekarz przymiotnik "świeże", w napisie zostało sami "pieczywo". Przyszedł jeszcze jeden klient z dobra radą:

- Po co ci napis "pieczywo", skoro i tak wszyscy cię znają i wiedzą, że jesteś piekarzem. A czym piekarz ma handlować, jeśli nie pieczywem? Mięsem? Odzieżą? Albo może gwoźdźmi? Usunął piekarz ostatnie słowo. Z witryny zniknął napis. A wraz z napisem zniknęli też i klienci, bo nikt nie wiedział już, że dzisiaj można tutaj kupić świeże pieczywo…

Duch misyjny jest potrzebny Rycerstwu Niepokalanej, a wraz z nim całemu Kościołowi, zawsze. Nie brakuje ludzi i instytucji, którymi szatan posługuje się w wyjątkowo perfidny sposób: nie poprzez walkę z Kościołem, ale dobre rady, zaczynające się pytaniem "po co Ci to?".

Świat mówi: po co ci modlitwa, to strata czasu? Po co ci udział w Eucharystii, przecież w górach tak pięknie można się pomodlić? Po co ci to mówienie o grzechu, to takie staroświeckie? Podmuch wątpliwości chce zagasić płomień wiary i często mu się to udaje. Nie możemy mówić o opcji misyjnej, inklinacjach misyjnych. To musi być zapał, prawdziwy ogień, którego nie ugaszą żadne wątpliwości. Bez ognia wiara zbankrutuje.

Ks. Jacek Pędziwiatr, Dziś na sprzedaż świeże pieczywo, Rycerz Niepokalanej 4/2018

Maj
Aby przykład Maryi pomagał wierzącym w naśladowaniu Chrystusa i w dziele ewangelizacji.

Autobus. Starsza pani, siedząc, przesuwa w palcach różaniec. Na kolejnym przystanku do autobusu wchodzi ojciec z synem, siadają naprzeciwko modlącej się pani. Chłopiec wpatrzony w różańcowe ziarenka trąca ojca łokciem: - Tato, co ta pani robi? - Modli się - mruczy pod wąsem ojciec. - A co to znaczy? -?To taki zabobon uprawiany przez ludzi, którym słoma z butów wyłazi. Starsza pani przerywa na chwilę pacierze, spogląda ciepło na mężczyznę i jego syna, i z życzliwym uśmiechem mówi: - Mimo wszystko lepiej mieć słomę w butach, niż siano w głowie...

Pierwszym, który wstąpił do nieba jest Pan Jezus. Następną, która dostąpiła tego szczęścia, jest Jego Matka. Niektórzy utrzymują, że Maryi droga do nieba zajęła nawet mniej czasu. Jezus przecierał szlak, a Ona tylko stawiała stopy w Jego ślady. To najpewniejszy sposób, by wznieść się na wyżyny niebieskie: bo po co szukać nowych ścieżek, ryzykować, kiedy droga jest pewna i sprawdzona, a jak uczy przykład Maryi - również możliwa dla człowieka. W czym mamy naśladować Jezusa? Bywa, że nie umiemy znaleźć prostej i jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Szukamy jej gdzieś wśród widowiskowych akcji, przejmujących świadectw, cierpień czy wyzwań, na podjęcie których nie nie mamy odwagi. Tymczasem Maryja stojąca obok Jezusa od godów w Kanie Galilejskiej aż po krzyż na Golgocie uczy nas, że naśladowanie, to w pierwszym rzędzie obecność - trwanie przy Jezusie, wchodzenie w relację z Nim, budowanie dialogu, który najprościej wyraża się w modlitwie. Prosta modlitwa, wypełniająca każdą wolną chwilę, jest dziś nie w modzie. Świat nią gardzi, ma za zabobon, wyśmiewa. Tak samo, jak naśladowanie Jezusa, jak głoszenie Dobrej Nowiny. Nie będę się wstydził przesuwanych w palcach paciorków różańca. Nie ulęknę się pod presją nowoczesnych poglądów. Nie będę się bronił, odgryzał, dyskutował, polemizował. Uśmiechnę się życzliwie, spojrzę ciepło, z miłością. Tak zaczyna się głoszenie Dobrej Nowiny.

Ks. Jacek Pędziwiatr, Olej w głowie, Rycerz Niepokalanej 5/2018

Czerwiec
Aby w każdym środowisku i w każdym kraju Rycerstwo Niepokalanej potrafiło realizować swoje powołanie misyjne.

Rada Europy - zalążek przyszłej federacji państw europejskich - powstała w 1949 roku. Rok później ogłoszono konkurs na godło przyszłej, zjednoczonej Europy. Do Strasburga nadesłano 101 prac. Komisja, której przewodniczył Żyd - Paul Levy - dyrektor biura prasowego Rady, wybrała propozycję niejakiego Arsena Heitza: okrąg utworzony z dwunastu gwiazd na błękitnym tle. Heitz wyjaśnił później, że do pomysłu zainspirowała go lektura książki o św. Katarzynie Laboure. Właśnie kupił medalik sobie i swojej żonie. To z niego „ściągnął” owe dwanaście gwiazd na godło Europy.

Temu zdarzeniu towarzyszyły jeszcze dwie niezwykłe okoliczności. Pierwsza: Radę Europy tworzyło wówczas nie dwanaście a dziesięć państw. Pozostawiono jednak dwanaście gwiazd, gdyż liczba ta - od czasów biblijnych - oznacza pełnię (pokolenia Izraela, apostołowie). Druga: godło zjednoczonej Europy zatwierdzono 8 grudnia 1955 roku - w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Maryi.

Znak Dziewicy w wieńcu z gwiazd dwunastu jest odciśnięty na fladze Unii Europejskiej i na każdej tablicy rejestracyjnej, jeżdżącego po jej drogach pojazdu. Ich różnorodność jest pod każdym względem ogromna: ciężarówki, dostawczaki, busy i auta osobowe, traktory, skutery i motocykle, napędzane olejem napędowym, benzyną, silnikami hybrydowymi i jeżdżące na gaz albo na prąd. Drogie, bogate, wytworne i zaawansowane technicznie, ale również stare, połatane, rdzewiejące, zaniedbane, wciąż się psujące i poobijane - wszystkie mają tablice rejestracyjne z taką samą liczbą gwiazd, jak Cudowny Medalik.

Św. Maksymilian marzył, by ten znak Maryi dotarł do każdego domu. Dziś - przynajmniej w Europie - to marzenie się spełnia: medalik, a przynajmniej jego gwiaździsta część - jest niemal w każdym domu, w każdej rodzinie, dzięki europejskiej tablicy rejestracyjnej. Dla Rycerstwa Niepokalanej to wyraźny sygnał: tak samo, jak nie sposób dziś obejść się bez samochodu, również trudno wyobrazić sobie, komu nie byłaby potrzebna pomoc Niepokalanej, świadectwo Jej zawierzenia Bogu, przykład Jej oddania Chrystusowi.

Ks. Jacek Pędziwiatr, Dwanaście gwiazd, Rycerz Niepokalanej 6/2018

LipiecAby każdy, kogo inspiruje św. Maksymilian, za jego przykładem "rozsiewał" wszędzie miłość, która jest "twórcza".
SierpieńAby za przykładem św. Maksymiliana w każdym sercu królowało pragnienie oddania wszystkiego dla Chrystusa.
Rozważanie na lipiec i sierpień

Władca pewnego królestwa szukał odpowiedniego człowieka, do uzupełnienia grona swoich ministrów. Kandydatów postawił przed wielkimi drzwiami: Kto z was je otworzy, zostanie ministrem - obiecał.

Jeden z kandydatów przyniósł pęk kluczy. Wkładał je po kolei w dziurkę zamka, ale żaden nie pasował. Drugi próbował gmerać w zamku jakimiś pokrzywionymi drutami. Bez skutku. Kolejny przyniósł łom i próbował drzwi wyrwać z zawiasów, wszak król nie wspomniał, że drzwi należy otworzyć w legalny sposób. Ale i łomowi podwoje się oparły. Nareszcie do drzwi podszedł ostatni z kandydatów na ministra. Przyjrzał się im spokojnie. Potem zwyczajnie nacisnął klamkę. Drzwi leciutko ustąpiły. Tak niewiele trzeba było, żeby je bez wysiłku otworzyć.

Św. Maksymilian jest dla mnie mistrzem prostych rozwiązań, wobec których wszystko staje się możliwe. Przypomnijmy sobie, jakie były początki „Rycerza Niepokalanej”. Pismo nie miało budżetu, redakcji, planów wydawniczych, koncesji, umów, deadlinów, fotoskładów, działu reklamy, marketingu. Nic nie było. Tylko chęci i zapał. I to wystarczyło. Przypomnijmy sobie początki Niepokalanowa, początki misji w Japonii. Wszędzie to samo: wobec wszelkich braków, przeszkód i przeciwności, jedynie chęci i zapał.

Dlaczego tyle przedsięwzięć i planów nie udaje nam się w życiu osobistym, a nawet społecznym, gospodarczym czy narodowym? Bo, w odróżnieniu od Maksymiliana, my mamy wszystko, z wyjątkiem chęci i zapału. A czasami, żeby odnieść sukces, trzeba tak niewiele: wystarczy nacisnąć klamkę. Nie trzeba kluczy, wytrychów, łomów. Wystarczą chęci i zapał. Fizyk-noblista Albert Einstein powiedział kiedyś, że wzorowanie się na wielkich i kryształowo czystych charakterach rodzi piękne idee i szlachetne czyny. Św. Maksymilian jest inspiracją, wzorem w rozsiewaniu miłości, która wszystko - jak Niepokalana - czyni dla Chrystusa.

Tych zaś, którzy mają aspiracje, by zawsze i wszędzie iść tylko własną drogą, szlakiem dotąd nieutartym, pozwolę sobie uspokoić: naśladowanie świętych, to nie plagiat, to najlepszy i najpewniejszy sposób na pomnożenie otrzymanych talentów i znalezienie Chrystusa - Drogi, Prawdy i Życia.

Ks. Jacek Pędziwiatr, Maksymilian inspiruje, Rycerz Niepokalanej 7-8/2018

Wrzesień
Abyśmy umieli nieść światło Ewangelii aż po krańce ziemi, naśladując działalność św. Maksymiliana.

Onegdaj czytałem zwierzenia starego misjonarza, który mówił, iż u początku swojej kapłańskiej drogi wyobrażał sobie, że nawróci cały świat. Na półmetku kapłańskiego życia skorygował nieco plany i za cel postawił sobie tylko nawrócenie wioski w jakimś odległym zakątku świata, do której został posłany jako proboszcz. Po kilku latach pobytu i pracy w tym miejscu znów dokonał korekty swoich zamiarów i postanowił, że zrobi wszystko, by jego wierni, przynajmniej ci wierzący, nie ostygli w swojej pobożności.

- A teraz, na starość, kiedy pozostało mi jeszcze kilka miesięcy do emerytury, modlę się, żebym przy nich sam nie stracił mojej wiary - podsumował.

Jest w tej wrześniowej intencji Rycerstwa Niepokalanej słowo klucz. To czasownik "umieli". Bo z niesieniem Ewangelii jest tak, że trzeba umieć to robić. To trochę, jak z serwowaniem obiadu do stołu. Trzeba to zrobić tak, by nic się nie rozlało, nie upadło na podłogę, żeby nikogo nie poplamić rosołem, nie pobrudzić sosem. A jeszcze zaserwować wszystko z takim uśmiechem i błyskiem w oku, żeby ucztujący zjedli z apetytem.

Trzeba umieć nieść Ewangelię, czyli najpierw samemu nią żyć. Następnie tak, by niczego z niej nie uronić. Wreszcie tak, by donieść ją jak najdalej i jak najskuteczniej.

Zastanawiam się, czego może nas, każdego z osobna, nauczyć św. Maksymilian w zakresie niesienia Ewangelii. Rozmachu? Poświęcenia? Sprytu? Wykorzystania cudów techniki? Myślę, że w jego przypadku skuteczność ewangelizacji aż po krańce świata zasadza się na czymś wyjątkowym i prostym zarazem: na uwiarygodnieniu tego głoszenia świadectwem, całym swoim życiem, aż po męczeńską śmierć.

Wrześniowa intencja Rycerstwa Niepokalanej, mówiąc o ewangelizacji krańców świata, motywuje nas do wysiłku pracy nad sobą, do przemiany własnego życia, ciągłego nawracania, które jest początkiem wiary w Ewangelię. Ludzkie serce jest lampą, która wówczas dopiero spełnia stawiane przed nią zadanie, gdy służy do przechowywania i przekazywania światła. Aby ludzie widzieli nasze dobre uczynki i chwalili Ojca, który jest w niebie.

Ks. Jacek Pędziwiatr, Umieć nieść światło, Rycerz Niepokalanej 9/2018

Październik
Aby modlitwa była źródłem jedności i zapału misyjnego dla Rycerstwa Niepokalanej i całego Kościoła.

Na samym dnie piekła odbywała się narada diabłów w kwestii efektywnego wodzenia ludzi na manowce. Możemy wypróbować starego sposobu, a więc usidlać ich nieskromnością i niepohamowaną żądzą! - zaproponował pierwszy z diabelskich prelegentów. To przeżytek - zaoponował kolejny. - Lepiej wzbudźmy w nich pęd do władzy i pieniędzy. Dalsi mówcy rzucali pomysły w rodzaju wojny, klęski, kłótni, sporów, zazdrości i tym podobnych. Słuchacze przyjmowali je bez aprobaty, jako dobrze znane i niedzisiejsze. Wreszcie na mównicy stanął mały, niepozorny diabełek i cichym, choć niemiło zachrypły głosem rzucił: Zróbmy tak, żeby ludziom przestało zależeć. Wówczas na pewno zło zwycięży! Na co sala obrad zareagowała niekończącym się aplauzem.

Świat nie staje się zły lub bezbożny z powodu ludzkich błędów i słabości. Te zawsze można odpokutować i naprawić. Ludowa mądrość przekonuje, że nie myli się tylko ten, który nic nie robi. Ale właśnie „nicnierobienie” jest najgorsze. Szatan podpowiada człowiekowi właśnie taki wybór: nie rób nic, bo się możesz pomylić, zrobić coś źle, będziesz żałować - i człowiek słucha. A zapał jego gaśnie. Zaniknięcie płomienia gorliwości może dotyczyć jednostek, wspólnot i całych społeczności. Czym wskrzesić go na nowo? Październikowa intencja MI słusznie wskazuje na modlitwę. To ona właśnie jest podmuchem, który pozwala usunąć precz warstwę popiołu zniechęcenia, co grubą warstwą przykrywa iskrę Bożą, tlącą się we wnętrzu człowieka i Kościoła.

Jak się modlić? Sam miesiąc - październik - zdaje się wkładać w nasze dłonie różaniec. To zwyczajna modlitwa, której siła tkwi w prostocie i powszechnej dostępności. I w sprawdzonej skuteczności również. Zdaje się, że Wolterowi przypisują takie oto powiedzenie: nie robią na mnie wrażenia dysputy i argumenty najbardziej uczonych teologów, niepokój budzi jedynie moja służąca, która co wieczór odmawia różaniec.

Skoro w pięćdziesięciu dziewięciu koralikach zwieńczonych krzyżykiem jest taka siła jedności i zapału, nie sposób jej zmarnować i nie wykorzystać jako skutecznego, rycerskiego oręża.

Ks. Jacek Pędziwiatr, Rycerski oręż, Rycerz Niepokalanej 10/2018

Listopad
Aby świadectwo życia rycerzy Niepokalanej było dla wszystkich ludzi nieustannym wezwaniem do świętości.

Umarł wujek Tosiek. Minął zaledwie miesiąc od chwili, gdy zdiagnozowano u niego guza trzustki. Rodzina jest w szoku. Ciocia Krysia, żona wujka Tośka, całymi dniami płacze i nie wychodzi z domu. Mieszkająca w sąsiednim domu jej siostra Basia ani nikt z jej rodziny, nie ma śmiałości zajść do niej. Bo co jej tu powiedzieć? Jak zareagować?

Cztery dni po pogrzebie znika nagle wnuczka pani Basi, sześcioletnia Emilka. Po godzinie zaczynają się nerwowe poszukiwania dziecka. Po dwóch godzinach dziewczynka sama wraca do domu.

- Gdzie byłaś?

- U cioci Krysi.

- U cioci Krysi? Przecież ona jest w ciężkiej żałobie. Chyba nikogo nie chce widzieć. Po co tam poszłaś?

- Żeby ją pocieszyć.

- Pocieszyć? Nikt z nas nie wie, jak to zrobić, a ty do niej poszłaś? To powiedz, jak też ty mogłaś ją pocieszyć?

- No, normalnie. Usiadłam obok cioci Krysi. I płakałyśmy sobie razem.

Być z...

Pięknie jest mówić o Niepokalanej, głosić Jej chwałę, organizować modlitwy, nabożeństwa i pielgrzymki, rozdawać medaliki, zapisywać do MI. To wszystko jest właśnie Rycerstwem Niepokalanej. Ale najbardziej jest się Rycerzem Niepokalanej, dając tego świadectwo, świadcząc swoim życiem. A dawanie świadectwa polega przede wszystkim na towarzyszeniu, na byciu z tym, kto to świadectwo powinien odczytać.

Uczyńcie wszystko

Patrzę na Maryję Niepokalaną przez pryzmat kart Ewangelii. W zasadzie widzę Ją tylko rozmodloną, gdy rozmawia z aniołem w Nazarecie, gdy śpiewa hymn uwielbienia w domu Elżbiety, gdy pyta Jezusa odnalezionego w świątyni: "czemuś nam to uczynił?", a na godach w Kanie zwraca Jego uwagę na fakt, że "wina nie mają". Poza tymi epizodami tylko raz zwraca się do ludzi, na tych samych godach w Kanie, mówiąc: "zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie", i ma na myśli swojego Syna. To są cudownie właściwe proporcje słów i świadectwa: dużo się modlić, jeżeli pouczać, to tylko wzywając do pełnienia woli Jezusa i jeszcze więcej, po prostu zawsze być z ludźmi, być dla nich, stać obok, śmiać się razem z nimi i wraz z nimi niepokoić się i płakać. To jedyny skuteczny sposób, by innych pociągnąć do Niepokalanej i wraz z Nią do Chrystusa, który jest źródłem wszelkiego uświęcenia.

Ks. Jacek Pędziwiatr, Źródło świętości, Rycerz Niepokalanej 11/2018

Grudzień
Aby Rycerstwo Niepokalanej było zdolne przekazywać wszystkim ludziom piękno i znaczenie macierzyństwa Maryi.

Słyszałem kiedyś historię o pewnym władcy, któremu zamarzyło się mieć swój własny portret. Konterfekt miał w najdoskonalszy sposób oddawać walory królewskiego oblicza.

- Technika, jaką się posłużycie, jest mi obojętna, byle obraz idealnie oddawał moje rysy - objaśnił artystom, którzy licznie stawili się, by spełnić królewską zachciankę, bowiem zwycięzcy obiecano sowitą nagrodę.

Każdemu z nich król pozował na żywo dwa kwadranse dziennie. Wszyscy pilnie się przypatrywali królewskiemu obliczu, robili szkice. Tylko jeden, niepozorny twórca, nie wiedzieć dlaczego, tylko trochę, niezbyt uważnie przyglądał się królewskiemu obliczu, a potem odwracał się do swojej pracy. On też niespodziewanie konkurs wygrał.

Kiedy nadeszła chwila rozstrzygnięcia artystycznych zmagań, każdy z malarzy, kolejno odsłaniając swoją pracę, ukazywał w mniej lub bardziej udany sposób namalowane oblicze króla. Gdy zaś nasz niepozorny rzemieślnik zdjął zasłonę ze swojej pracy, król nie miał wątpliwości, że ten wizerunek jest najdokładniejszy: ramy okalały bowiem nie malowany obraz, ale wypolerowane idealnie lustro, które bezbłędnie oddawało podobieństwo królewskiej twarzy.

Refleksja nad grudniową intencją, w której mowa jest o ukazywaniu piękna Macierzyństwa Maryi, w pierwszej chwili skłania nas do myśli o obrazie. Często o Maryi mówimy, wznosimy modlitwy, piszemy wiersze, malujemy obrazy. To wszystko świadczy o naszej pobożności i dobrych chęciach, jest dobre, pożyteczne i potrzebne, ale... niewystarczające. Jeśli bowiem chcemy dokładnie, w pełni i jak najbardziej przekonująco ukazać piękno Bożej Rodzicielki, musimy je odwzorować: własnym życiem, osobistą postawą, modlitwą, uwielbieniem, oddaniem Panu Bogu. Tylko naśladując Maryję, stając się do Niej podobnymi w wypełnianiu Bożego powołania, z przekonaniem ukażemy światu Tę, która w pełni ukazała swoim życiem obraz i podobieństwo Stwórcy, przekazane w dziele stworzenia człowiekowi.

"Król pragnie twego piękna, On jest twym Panem; oddaj mu pokłon!" - woła psalmista (Ps 45,12). Te słowa proroctwa dotyczącego Maryi, są jednocześnie najlepszą odpowiedzią na pytanie: dlaczego angażujemy się w życie Kościoła i z jakiego powodu właśnie poprzez Rycerstwo Niepokalanej: bo Pan pragnie naszego piękna, a sposobem na jego osiągnięcie jest zdobywanie świętości.

Ks. Jacek Pędziwiatr, Jak ukazać piękno?, Rycerz Niepokalanej 12/2018